Wieczorem dojeżdżamy do Marrakeszu autobusem CTM (autobusy państwowe o standardzie "pod turystów" - klimatyzacja, punktualne przyjazdy).
Szybko znajdujemy pokoik w przyzwoitej cenie (ze 120 DH utargowane na 100 DH), który nie wygląda zbyt sympatycznie, ale rzucamy plecaki i idziemy na legendarny plac Dżamal-al-Fan na wieczorną kawkę. Plac tętni życiem, spotykamy zaklinacza węży i inne atrakcje. Wokół wszyscy naganiają do jedzenia, picia.
Z piętra w kawiarni na plac rozciąga się wspaniały widok.
---
Rano na śniadanie pyszne naleśniki + kawka za 20 DH od osoby.
Potem idziemy zwiedzać zabytki Marrakeszu. Łatwo się gubimy, ale od razu pojawia się lokales, który wskazuje drogę wśród krętych uliczek medyny, po cichu domagając się bakszyszu. W sukach spotykamy zarówno ludzi, którzy za wszystko chcą pieniądze, jak i całkiem przyjaznych, chętnych do normalnej rozmowy.
Po południu z ulgą udajemy się na dworzec, gdzie łapiemy grand taxi w kierunku Warzazat. Oczywiście nie jedziemy nią we dwójkę, lecz z czterema lokalesami (cztery osoby na tylnej kanapie, dwie z przodu na siedzeniu pasażera). W sumie po 100 DH od osoby + 10 DH za bagaż.