Po długich przemyśleniach (niestety nie przy pysznym włoskim winku, bo nie zdążyliśmy kupić, ale przy czymś bardziej polskim ;) , wieczorkiem postanowiliśmy, że robimy powtórkę z dolnych odcinków Dora Baltea (Inferno Canyon i następny kanion), ale za to już w pełnym składzie, i jedziemy na Wełtawę, żeby być tam na sobotę rano.
Już znając rzekę, wszystko poszło szybko i sprawnie, i po południu - odjazd.