Po pływaniu na Ribo pojechaliśmy kawałek dalej poszukać wody na Rovanie. Przewodnik opisywał, że należy pływać przy 5-10 kubikach, Scheuer ocenił ilość wody na 15 kubików ("eee tam, Spilker przesadza w swoich opisach"). Najpierw jakieś 30 minut szukaliśmy zejścia na wodę poniżej X-sowego odcinka. Potem okazało się, że woda nie płynie, ale na***a tworząc wielkie odwoje. W jednym z nich w końcu zostałem, następnie zaliczając kilkadziesiąt metrów płynięcia wpław próbując złapać się jakiegokolwiek kamienia. W końcu z jednym się udało ;)
Po kilkuset metrach rzeka wpadała w kanion. Stan wody nie pozwalał na oglądnięcie co się tam dzieje, więc trzeba by to zrobić "w ciemno". Mając jeszcze na uwadze to, co nam mówili spotkani przy zejściu na rzekę kajakarze ("w kanionie jest jedno drzewo... jak się je zobaczy, to już jest za późno i nie da się go ominąć"), postanowiliśmy zakończyć pływanie. Gdy dotarliśmy zmęczeni do samochodu, Scheuer zakomunikował nam, że kilka lat temu dokładnie tak w tym samym miejscu zakończył pływanie Rovany ;)