Późnym wieczorem zajechaliśmy do doliny Aosty. Wszędzie zabudowania, jak jest kawałek miejsca na biwak to już tam jest pole biwakowe, i to wcale nie tanie :/ No trudno, za pierwszy biwak zapłacimy...
Rano okazało się że jest fajnie, ale brzydko i pada :/ Zajechaliśmy szybko nad rzekę (Dora Baltea, płynąca przez całą dolinę Aosty) i znaleźliśmy zejście na mrocznie brzmiący Kanion Inferno. Okazało się, że babcie siedzące przez domkiem w Runaz znają kajakarzy, i pomogły nam znaleźć opisaną w DKV "ścieżkę rybaka" :) Odcinek bardzo fajny i dość wymagający (lepiej się nie kabinować, bo trzeba płynąć wpław do jego końca...). Następnie część ekipy dosiadła się do nas na następujący Dora Baltea Gorge.
Mimo braku słońca okazało się, że poziom wody jest średni, pływanie idzie szybko i sprawnie, więc szybko przewieźliśmy się na kolejne dwa odcinki: PreSt. Didier-Montbardon i Monbardon-La Salle.
WhiteWater opisywał że pierwszy z tych odcinków płynie się 30 minut, więc stwierdziliśmy że Boguś i Szczotka będą mieli wystarczająco czasu żeby znaleźć zejście na drugi, przebranie się, etc. Po dziesięciu minutach intensywnego płynięcia zobaczyliśmy ich na brzegu :) Gdyby nie to, pewnie czekaliby jeszcze dłuuuugo zanim zorientowalibyśmy się, że musieliśmy się minąć ;)
Po dopłynięciu do La Salle znaleźliśmy dziki biwak, i zaczęliśmy oglądać kolejny odcinek, ale lenistwo było silniejsze i zostawiliśmy go sobie na jutro.